Agnieszka |
Wysłany: Sob 20:17, 09 Lut 2008 Temat postu: |
|
Kochana Osobo!
Wiem,że teraz co przeżywasz jest dla Ciebie trudne.Zrozum rodzicow,chca twojego dobra.Myśl podobnie jak ty ,iz pewnie tamten chłopiec ma dziewczyn na peczki i rzuci Cię po chwili znajomosci.Ale przeciez ty go znasz najlepiej.Jezeli go kochasz powiedz to mamie,powiedz ,ze jest Ci bardzo bliski i obiecaj ,ze jak nadejdzie czas rozstania(oby nie) nie bedziesz cierpiec.Powiedz tez ,ze bardzo kochasz rodzicow.
Zycze Ci,abys pokonala chorobę i była szczesliwa |
|
ona |
Wysłany: Pią 20:48, 08 Lut 2008 Temat postu: pomóżcie, poradzcie, może w koncu zrozumiem... |
|
są gorsze problemy... ja się zakochalam niewlasciwie, rodzice nie akceptują bo ma zla opinie w szkole, ale tak naprawde to kulturalny facet, a ze ma odchyly, bo kto nie ma?? To taka gwiazda szkolna, wszystkie girl sie w nim kochaja, ale ja naprawde, szczerze go kocham, umieram gdy nie ma go obok, ale to jedyne lekarstwo - nieobecność leczy rany. Za pół roku koniec roku szkolnego i nasze drogi sie rozejdą... bo jestem w 3 gim... ale problem jest taki ze jestem chora, jestem nosicielem ciezkiej choroba i wiem ze on jest nie dla mnie, bo nie zaakceptowałby mnie chorej, bo po co ma się marnować przy chorej...? mialam chlopaka, ktory byl dobry dla mnie, ale to nie jego kocham, tylko tamtego i dlatego nie moglam tego dalej ciągnąć, wiec zerwalam, a zapewne mialabym z nim dobrze, ale nie bylabym szczesliwa, to wole juz byc sama narazie... a co z tamtym zrobic, musze zapomniec bo to jedyne wyjscie... mnie traktuje jako blizsza niz kolezanke, wrecz przyjaciolke, tak mi sie wydaje, bo ja mu sie zwiezam i on próbuje poradzic jakos...i on tez czasami mowi o swoich problemach i wie ze ma we mnie oparcie. co sie ze mną stalo, myslalam ze milosc to cos innego, a tu sie okazuje ze to ból i cierpienie... nie bede z nim szczesliwa bo on... jest tzw.psem na baby, ta sie znudzi to nastepna, a teraz twierdzi ze nie, ze chce miec laske, ale ze szczerego uczucia, a przeszkodą jest moja choroba i rodziece, ktorzy chcą mojego dobra, bo wiedzą ze on mnie nie zaakceptuje...i ta jego "niewierność"bo wiem jaki jest i nie wiem czy by bylabym juz tą jedyną...rozum mówi nie, a serce powiedz że go kochasz... mam mętlik w głowie... ale to nie ma sensu, z tego powodu życia sobie nie odbiore, ale bedzie mi ciezko... i co Ty na to...?? Nadal twierdzisz, że warto...?? milosc jest straszna, bo jezeli jest marzeniem jest wspaniale, ale gdy jest realem jest wiele bólu i rozczarowań, nie mówiąc o łzach i cierpieniu... mówi się, że kocha się tylko raz, jezeli to prawda, to moje życie zgasło...razem ze mną... |
|